O sprytnym szewczyku

– Powiedz, Aniu, – rzekł pan Piotr do Ani, kiedy pewnego dnia spotkał ją na ulicy – czy słyszałaś kiedyś o sprytnym szewczyku?
– O sprytnym szewczyku? Oczywiście, że o nim słyszałam. Ileż to razy mój tato mi o nim opowiadał!

– Powiedz, Aniu, – rzekł pan Piotr do Ani, kiedy pewnego dnia spotkał ją na ulicy – czy słyszałaś kiedyś o sprytnym szewczyku?

– O sprytnym szewczyku? Oczywiście, że o nim słyszałam. Ileż to razy mój tato mi o nim opowiadał!

– Ale czy kiedykolwiek go spotkałaś?

– Nie, sama nigdy go nie spotkałam, ale mój dziadek, owszem. Jednego nawet schwytał.

– Niesłychane! Koniecznie musisz mi o tym opowiedzieć, droga Aniu!

– Z wielką przyjemnością – odparła dziewczynka.

– Pewnego dnia mój dziadek przywiózł torf z wrzosowiska. Ponieważ jego stary koń był bardzo zmęczony, dziadek poszedł do stajni sprawdzić, czy zwierze zjadło swoją paszę. Zbliżając się do drzwi stajni, usłyszał stukanie, jakby szewc uderzał młotkiem. 

Od razu pomyślał o sprytnym szewczyku i powiedział do siebie: "Spróbuję go złapać, a wtedy zdobędę fortunę i już nigdy nie będę musiał martwić się o pieniądze".

– Dziadek ostrożnie otworzył drzwi i rozejrzał się. Stajnia była pusta, choć wciąż słychać było stukanie i gwizdanie. I wtedy dziadek zauważył małego człowieczka. Był ubrany w fartuch, w ręku trzymał młotek, a na głowie miał czerwoną szlafmycę. Szewczyk był tak zajęty pracą, że zauważył dziadka dopiero wtedy, gdy ten chwycił go w dłonie.

"Mam cię i nie wypuszczę dopóki nie oddasz mi swojej portmonetki"!

"Puść mnie, puść mnie!" – krzyknął szewczyk. "Przyniosę ci ją, tylko mnie wypuść!"

– Dziadek posłuchał. Otworzył dłoń i mały szewczyk zeskoczył na ziemię. Uciekając, śmiał się w głos. Dziadek więcej go już nie zobaczył. W dłoni został mu tylko maleńki but, który szewczyk zgubił podczas ucieczki.

Dziadek nie mógł uwierzyć, że dał się oszukać szewczykowi i pozwolił mu uciec. Za to do końca życia zachował maleńki bucik i mama mówiła mi, że był to najdroższy but jaki dziadek kiedykolwiek widział.

powrót do góry